Było to wtedy, gdy miałem 14 lat. Mieszkałem w Szczecinie na Osiedlu Majowym. Chodziłem do wtedy do Gimnazjum nr 7 tak jak moi koledzy i koleżanki. Z naszej grupy osób najlepiej rozumieliśmy się Malwina, Kasia, Ola, Dawid i ja (Mariusz). Mieszkaliśmy w zasadzie na jednym osiedlu jedynie Kasia mieszkała na Bukowym. Zawsze, gdy był czas wychodziliśmy sobie na dwór, połazić i pogadać. Dni mijały wolno i spokojnie, lecz pewnego dnia było inaczej. Pamiętam ten dzień świetnie było to 1 stycznia 2008 roku. Obudziłem się i zobaczyłem, że cały pokój jest zalany wodą na wysokość ok. 30cm, wpierw pomyślałem, że pękła rura, ale okazało się, że jestem w błędzie. Zdziwiło mnie, że drzwi od pokoju miałem otwarte, ale woda nie wylewała się z niego. Lecz jedno mnie zaskoczyło najbardziej, zachowanie mojej babci. Wcale nie przejęła się wydarzeniem. Lecz ja wziąłem wiadro z łazienki i zacząłem wylewać wodę z pokoju do wanny. Po godzinie skończyłem i zjadłem śniadanie. Potem przyszli po mnie koledzy i wyszliśmy na dwór. Chciałem im powiedzieć o wydarzeniach z ranka, ale bałem się, że mi nie uwierzą. Przez parę minut wszyscy milczeli, jak nigdy jednak po pewnym czasie odezwał się Dawid:
-Wiecie dzisiaj rano….a nieważne.
-No mów jak zacząłeś - powiedziała Malwina.
-U mnie też działo się coś dziwnego – powiedzieli wszyscy w jednej chwili.
Każdy opowiedział swoją wersje. U Oli było strasznie gorąco, u Malwiny strzelały pioruny u Kasi wszędzie była ziemia. Stwierdziliśmy że to pewnie jakiś zbieg okoliczności więc poszliśmy do domów. Wieczorem położyłem się spać. Sen miałem dziwny, śniło mi się że mam nadprzyrodzone moce. Gdy rano się obudziłem miałem te samą sytuację co dzień wcześniej. Tym razem jednak nie męczyłem się z wylewaniem tylko wyszedłem z domu po resztę osób. Okazało się, że u nich była ta sama sytuacja co dzień wcześniej. Zastanawialiśmy się co się dzieje. Stwierdziliśmy, że rodzice coś wiedzą, zwłaszcza że w ogóle nie reagowali na te zdarzenia. Każdy z nas poszedł do domu zaczęliśmy się wypytywać rodziców o co chodzi. Zadzwoniłem do mamy ona twierdziła, że nie wie o co chodzi, ale słyszałem w jej głosie, że kłamie. Każdego ranka sytuacja się powtarzała, przez 2 tygodnie miałem rano wodę w pokoju. Nauczyliśmy się tym nie przejmować. Lecz pewnego dnia w szkole stało się coś dziwnego…na przerwie Dawid wkurzył się na naszego kolegę z klasy, Kamila. Wtedy w szkole zaczął wiać wiatr. Nikt nie wiedział o co chodzi oprócz nas. Zrozumieliśmy, że ten wiatr ma coś wspólnego ze złością Dawida, więc go uspokoiliśmy, wtedy wiatr ucichł. Pomyśleliśmy, że dzieje się tu coś dziwnego. Przez dwa miesiące nic się nie działo, aż któregoś dnia gdy łaziliśmy po dworze Malwina zasłabła…próbowaliśmy coś zrobić ale się nie dało, bo po jej dotknięciu raził cię prąd. Siedzieliśmy przy niej 5 minut. Po tym czasie wszyscy zaczęli się kręcić wkoło, tylko Ola przy niej siedziała.
-Nareszcie się obudziła! - krzyknęła Ola.
Wszyscy przybiegli do miejsca gdzie leżała Malwina.
-Jak się czujesz – spytała Kasia.
-Jest OK. Tylko mam jakieś dziwne wrażenie tak jakbym miała więcej energii – odpowiedziała Malwina.
Było już późno więc poszliśmy do domu. Gdy rano się obudziłem czułem się dziwnie. Wstałem i gdy się przeciągałem z rąk wyleciała mi woda. Strasznie się wystraszyłem. Wtedy do pokoju weszła babcia i zaczęła się śmiać. Trochę się zdziwiłem i powiedziałem:
- O co chodzi??
- O nic – powiedziała babcia.
- To czemu się śmiejesz?
- Bez powodu. Chodzi tylko o to…HA HA HA HA … że zastanawiałam się za ile czasu będziesz miał moce. I jak będziesz wyglądał.
- co??
- Popatrz w lustro.
Poszedłem zobaczyć się w lustrze…
- Aaaaaaaaaaa – krzyknąłem
- Spokojnie za cztery dni przejdzie – powiedziała babcia
- CZTERY DNI !!!! Jak ja się pokaże w szkole. Jestem cały… z wody!!
- Nie pójdziesz do szkoły napisze ci usprawiedliwienie.
Cały dzień siedziałem w domu zastanawiając się jak wyglądają inni....
Następnego dnia mogłem się o tym dowiedzieć. Zaprosiłem ich do domu. Przyszli zakapturzeni w rękawiczkach szalikach zawiązanych pod oczy. Dobrze, że było jeszcze zimno. Każdy wyglądał inaczej. Ola była cała z ognia, Dawid był tornadem w kształcie człowieka, Malwina była z elektryczności, Kasia była z ziemi, a ja z wody. Potem przyszli rodzice każdego z nich. Nie wiedzieliśmy o co chodzi. Dorośli zamknęli się w dużym pokoju, a my w moim. Gdy rodzice wyszli byli bardzo zdenerwowani, każdy z nich chciał zabrać swoje dziecko do domu lecz my chcieliśmy aby zostali u mnie na noc. Rodzice zgodzili się na to rozwiązanie pod warunkiem, że też przenocują tutaj. Zgodziliśmy się i wszyscy poszli spać my spaliśmy u mnie, a rodzice w dużym pokoju. Wszyscy spali na ziemi w śpiworach. W swoim pokoju złożyłem łóżko aby było więcej miejsca. Położyliśmy się w śpiworach na ziemi i próbowaliśmy zasnąć. Leżeliśmy tak około godziny, w końcu stwierdziliśmy że to bezsensu i usiedliśmy. Zaczęliśmy gadać o tym co się tu dzieje, o tym że rodzice coś ukrywają i o tym co będzie dalej. Gadając tak nie zauważyliśmy ranka uświadomili nas o tym rodzice. Kolejne dwa dni spędziliśmy dokładnie tak samo. W końcu wyglądaliśmy normalnie. Rodzice wytłumaczyli nam co się dzieje. Okazało się, że nasze rodziny znają się od pokoleń i że od pokoleń dzieje się w naszych rodzinach przemiana z zwykłego człowieka w osobę z jedną z mocy przyrody. Od tej pory zaczął się nowy rozdział w naszym życiu.
Całkiem ciekawe, fajny pomysł ale radzę Ci rozbuduj go bardziej, szkoda żeby taka wizja się zmarnowała. Staraj się nie uogólniać a raczej rozgałęziać niektóre wątki. Jak np. z tym że takie dziwne rzeczy się u nich działy i oni sobie nic z tego nie robili, pokaż jakieś większe emocje. Bo opowiadanie samo w sobie zapowiada się naprawdę ciekawie.
OdpowiedzUsuńOoo ale fajne :) Znów sobie przypomniałam co jest na rzeczy. Wkręcę się na nowo :p Bardzo mi się to podoba i przypominają mi się czasy kiedy byłam mała i marzyłam o takich właśnie przygodach i sytuacjach. Bardzo przyjemnie się czyta ;* Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń